Czy Bóg kocha niepełnosprawnych?

W ubiegłą sobotę poprowadziłem uroczystość pogrzebową w kościele baptystycznym w Szczytnie. Na okolicznościowym nabożeństwie nie podkreślaliśmy zbytnio żałoby i bólu, bo ten jest oczywisty i różnie przeżywany przez najbliższych. Spotkaliśmy się raczej po to, by podziękować Bogu za życie naszej duchowej siostry, które zakończyło się z woli samego Stwórcy. Wszak to Pan Bóg wyznaczył jej, a także każdemu z nas początek i koniec naszego życia.

Autor pewnej pieśni napisał takie oto słowa: „Ty Panie znasz mą całą drogę życia, świadomość ta mi daje pokój Twój. Zachowaj serce moje od rozbicia, na wszystkich ścieżkach zawsze przy mnie stój. Ty Panie wiesz, skąd groźne wiatry wieją i burze życia uspokajasz Ty. I chociaż dobrze drogi mojej nie znam, spokojny jestem, drogę mą znasz Ty. Ty Panie znasz granice czasu mego. W swym boskim planie umieściłeś je. Dlatego chwalić będę Zbawcę mego za radość i szczęśliwą dolę mą”.

Pan Bóg stworzył tak różnorodnych ludzi, ale wszystkich zaprasza do osobistej relacji z Nim i do pobożnego życia w tym niepobożnym świecie. Pięknie ujął to Apostoł Paweł, który w jednym ze swoich listów napisał tak: „Przypatrzcie się, bracia, kto jest wśród was powołanych? Po ludzku rzecz biorąc, niewielu tam mądrych, niewielu wpływowych, garstka szlachetnie urodzonych. Ale właśnie to, co w oczach świata głupie, Bóg wybrał, aby zawstydzić mądrych. To, co w oczach świata słabe, Bóg wybrał, aby zawstydzić mocnych. To, co w oczach świata uchodzi za niskiego rodu, co wzgardzone – to, co jest niczym, Bóg wybrał, aby unieważnić to, co jest czymś” (1 Kor 1,26-28).

Na tym między innymi polega fenomen Bożego powołania. Przed wiekami wybrał On zwykłych ludzi, którzy jednak w Jego oczach są niezwykli i bardzo cenni. Wykupił przecież każdego z nas drogocenną krwią swojego Syna, Pana Jezusa Chrystusa!

Do Bożej rodziny Stwórca i Pan naszego życia zaprosił tak różnorodnych ludzi i wszystkich uznał za jednakowo godnych Jego łaski, chcąc obdarzyć ich darem zbawienia. Nawet tych małych i pogardzanych w świecie, których nazwał swoimi dziećmi. Powołał każdego z nas do wypełnienia Jego zadania i Jego planów. Bóg przecież nie ma względu na osoby, ale „w każdym narodzie miły Mu jest ten, kto się Go boi i sprawiedliwie postępuje” – jak powiedział Apostoł Piotr w domu setnika Korneliusza (Dz 10,34-35).

A co, jeśli człowiek rodzi się ze swoimi ograniczeniami fizycznymi czy mentalnymi i jest osobą niepełnosprawną? Czy takie osoby też są wartościowe i użyteczne dla Boga? Odpowiadając na to pytanie, chciałbym przywołać słowa samego Boga, który kiedyś spotkał się z Mojżeszem na pustyni przy płonącym krzaku i powołał go do tego, by w autorytecie Bożej mocy wyprowadził naród izraelski z niewoli egipskiej. Wtedy Mojżesz powiedział do Boga tak: „Ach, Panie, proszę, ja nie jestem człowiekiem wymownym, nie byłem nim dawniej (…). Ja mam po prostu trudności z wypowiadaniem się. Wtedy Pan go zapytał: Kto dał człowiekowi usta? Kto czyni go niemym lub głuchym, widzącym lub niewidomym? Czyż nie Ja, Pan?” (Księga Wyjścia 4,10-11).

Powyższy cytat biblijny jest niezwykły w swej wymowie. Pan Bóg nie wstydzi się powiedzieć, że stworzył również osoby z niepełnosprawnościami różnego rodzaju, a jednak kocha je tak samo jak nas, zdrowych i pełnosprawnych. I do tego chce również takie osoby wykorzystać dla swojej chwały!

Nasza duchowa siostra, której ciało pochowaliśmy w ostatnią sobotę, była osobą wyjątkową, ukochaną przez Boga, pokorną i nieczyniącą krzywdy nikomu. Mimo swoich ograniczeń była wśród nas, była częścią naszej duchowej wspólnoty. Tylko Bóg wiedział doskonale, co działo się w jej sercu, w jej umyśle i jak ona sama przeżywała swoją osobistą więź z Bogiem i Jezusem Chrystusem. Otoczona miłością i stałą opieką ze strony najbliższych mogła się czuć bezpieczna i w pełni akceptowana – także w naszej duchowej rodzinie.

Pan Bóg kocha również ludzi niepełnosprawnych, a może ich nawet bardziej, bo są to Boże klejnoty żyjące wśród nas – pełne dziecięcej prostoty, niekłamanej wiary i nadzwyczajnej wrażliwości ukrytej głęboko w ich sercach. One nie są duchowo niepełnosprawne, lecz piękne i bijące dla Boga swoim własnym rytmem!